Strony

wtorek, 26 lutego 2013

kartka pewnej osoby

...I don't know why
she wouldn't say 'Godbye'...

"...poznałem ją w autobusie. Smutno stojącą, przygaszoną wśród tłumu przepoconych ludzi. Słuchała muzyki tępo patrząc się w jeden, nieokreślony punkt na plecach starszej pani w popielatym płaszczu. Nie była brzydka. Ciekaw byłem kim jest i dokąd zmierza..."

Zwyczajny dzień. Do pracy. Niedaleko Ciebie. Zabawne, że pamiętasz.

"...w ciągu kilku miesięcy polubiłem jej gorzkie, smakujące papierosem, krwią i waniliowym błyszczykiem obgryzione usta. Lubiłem ich wąski kształt i smak, jakim nigdy nie dawała mi się delektować dłużej niż minutę. Lubiła inną muzykę niż ja, jedynym wspólnym zainteresowaniem byliśmy my nawzajem. Denerwująca wstrzemięźliwość i równie irytująca prowokacja. Mówiła, że pozwoli mi na więcej. Czekałem..."

Szukałam zabawy. Przepraszam.

"...wyjechała, a ja poczułem się bardziej samotny niż kiedykolwiek. Przez nią część moich dawnych znajomych została niepostrzeżenie wycięta z mojego życia. Pamiętam wciąż jej przeraźliwie zimne palce splatające się na moich plecach, chude ramiona oplatające mnie ostrożnie, nie dając mi ani grama poczucia bezpieczeństwa. Przypominały mi tylko o Jej delikatności. Nie mówiła mi tego, ale miała psychikę w malutkich strzępach. Mówiła, że tylko ja mogę pomóc jej je pozbierać. Mogę tylko tęsknić, bo to, co było zabawą już nią nie jest..."

Też tęsknię.

"...moja Szklana Dziewczynka już nie wróciła. Kocham Cię. Wróć, bo nie wiem już jak żyć..."

Kocham Cię. Przepraszam. Nie wiedziałam jak żyć.

sobota, 23 lutego 2013

Enter.

"...nawet, jeśli jest to z dupy wzięte,
to i tak ludzie czytają to jak Pismo Święte,
enter."

Czytasz i wierzysz we wszystko, a Bóg widzi i nie grzmi. Że koniec świata, że znaleziono UFO i że Shakira miała na ostatniej gali zbyt obcisłą sukienkę. Masz głowę pełną. Nadzianą głupotami i fałszerstwami niczym przerośnięty pączek.

A ja?

A ja siedzę w przesadnie rozciągniętym korytarzu, u szczytu stołu wbijając wzrok w płatki, jak gdyby to one miały być moim zbawieniem. Jestem sama. Nawet mój kot uciekł gdzieś w szarym gąszczu coraz to ciemniejszych myśli. I gdy już po białym morzu zostało suche, szklane koryto, pędzę do komputera jakby był ostatnią deską ratunku przed szczypcami obłędu.
Klik.
Klik.
Enter.

Jestem w sieci. Tutaj w mój umysł wszczepiają się pozory, że już nie jestem sama. I nigdy nie będę.

Tylko że kiedyś trzeba wrócić...

niedziela, 17 lutego 2013

I believe in angels

[...] ty zawsze przy mnie stój.
Rano, wieczór, we dnie, w nocy,
bądź mi zawsze ku pomocy. [...]

Jak brzmi melodia serca, gdy nagle przecinająca skórę żyletka cofa się, zablokowana opiekuńczą siłą?

nie wiem.

A co się czuje wiedząc, że istnieje Ktoś, czyim celem życia jest towarzyszenie Ci w każdej sytuacji? Że jest Ktoś, kto nie odstępuje Cię na krok?

nie wiem.

Gdzie jesteś, mój Aniele? Kim jesteś? Chcę Cię poznać. Chcę wiedzieć, gdzie byłeś, gdy unosiłam moją zaopatrzoną w nóż rękę, gdzie byłeś, gdy miałam wypadek. Skąd pochodzisz, jakie masz problemy. Chcę wiedzieć wszystko.
Bo nie chcę umierać samotnie.
Podobno, gdy patrzysz na moje grzechy, ból przedziera ci serce. Jak mam uwierzyć, gdy nie widzę i nie czuję troskliwego zawołania podświadomości? Ciągle prowokuję. Ciekawość jest pierwszym stopniem do piekła.
Powstrzymasz mnie? "Stróżu"?

Przepraszam, jeśli to dla ciebie za ostre. Ja tylko Cię potrzebuję. Potrzebuję snu, gdy topię się we własnym, cichym szlochu do poduszki, potrzebuję chociaż ułamka Twojej cudownej, nieromantycznej miłości.
A może nie spotyka mnie nic gorszego, bo bezustannie użyczasz mi swych śnieżnobiałych skrzydeł? Bo może jesteś cholernie dobrym Aniołem?

Puk, puk. Jesteś tam?
Proszę o kontakt.
Twoja podopieczna.

piątek, 15 lutego 2013

down and down

W smutek opakowana,
stoję w ciszy po kolana.
Ej, czy ktoś słyszy mnie?
Ej, tu jestem na dnie...

Właściwie już nie wiem, co czuję. Tylko jakiś problem ze sobą i irracjonalne problemy namnażające się z braku zajęcia i przenikające z fantazyjnego świata do rzeczywistości. A oba wymiary nie mają nic z różowości. Tylko w tym pierwszym jest więcej objęć i pocałunków, a przecież tak bardzo brakuje mi tego tu i teraz.
Dziękuję, że mnie nie odtrącasz.

Tylko dlaczego byłeś dzisiaj smutny? Próbowałam Cię rozweselić, pogadać (ach, dobrze że o mnie nie wiesz), ale Ciebie nie da się pocieszyć. Nienawidzę, gdy masz taki humor. Wtedy bolesny cios zadaje mi świadomość, że jestem bezsilna. I tak mało znacząca. Bo wiesz co? Nic nie potrafię. Musisz mi przyznać, że w relacjach międzyludzkich jestem beznadziejna. Dlatego dużo czasu spędzam zamknięta w swych rozkosznych czterech ścianach z zapasami milionów kalorii, odpoczywająca od ludzi. Gdy jestem sama nie umiem sobie zaszkodzić.
A jednak nie wyobrażam sobie Ciebie i mnie. To chore. Myślę, że ja jestem chora. I taka pusta w środku.

czwartek, 14 lutego 2013

be my valentine

What if it rained?
We didn't care
She said that some day soon
The sun was gonna shine.


... kolejna osoba zaśmiecająca Internet głupotami, schorowana młodzież. Tak młoda, tak beznadziejna.
Przepraszam.
Tylko... Gdy widzę cię na korytarzu nie pika mi serce, nie próbuję się do ciebie przedostać "choćby nie wiem, co", a mój brzuch jest wolny od motyli. Tak właściwie to mnie nie obchodzisz.
Mimo wszystko lubię cię dotknąć, niby przypadkiem. Lubię, gdy się pytasz, co mi jest, gdy mam chmurną minę. Nie rób tego nigdy więcej, bo się uzależniłam. Od smutku. I jeśli nie będę się już w stanie uśmiechnąć, to tylko przez Ciebie i Twój durny uśmiech, gdy pytasz mnie co mi jest.
Kiedyś mnie interesowałeś, chociaż nikt nie wiedział, co ja w Tobie widzę. Cieszę się, że przejrzałam na oczy. Co prawda nie jesteś zerem w moich oczach, nic mi nie zrobiłeś, a mimo to ja lubię do Ciebie pisać, gdy nie patrzysz. Myśleć, gdy spędzasz czas 400 kilometrów ode mnie. Pozostaje mi tylko nadzieja, że to kiedyś minie. Niełatwo jest nagle przestać idealizować osobę, poza którą przez długi czas nie widziało się świata. Pokaż mi swoje wady. Będę je chłonęła niczym sucha gąbka, bo chcę się wyleczyć z dziecinnego zadurzenia. Spójrzmy prawdzie w oczy. Kochałbyś mnie? Poetkę i artystkę od siedmiu boleści, która nie umie pisać? Nie. Bo nie umiesz, a ja nie chcę byś próbował moich smakujących nikotyną ust. Mimo wszystko lubię o Tobie pisać. I będę to robić niezależnie od tego, co będzie sądzić reszta świata.

Spróbuję po prostu żyć jak przedtem.